Zazwyczaj gdy mowa o nawykach, to dyskusja dotyczy tego jakie każdy z nas prezentuje powtarzalne zachowania. W pierwszej kolejności przychodzą nam do głowy te rutynowe działania, które realizujemy automatycznie w określonej sytuacji ( w moim przypadku np. poranna kawa wypita na czczo…). Oczywiście mogą nas one wspierać lub na swój sposób ograniczać.
W podobny sposób działają, często pomijane w większości rozmów, nawyki emocjonalne i o nich dziś kilka słów.
Czy spotkaliście na swojej drodze osoby, które szybko i często się „zakochiwały” lub np. jakoś przyciągały do siebie pewien typ ludzi i wchodziły wielokrotnie w „trudne relacje”?
A może znacie osoby, które są przekonane, że za większość ich emocji odpowiadają inni: dzieci, partnerzy albo współpracownicy? Skoro przykre emocje powodują „inni” no to przecież powinniśmy wyrównać rachunki i spowodować, że oni również będą cierpieć. (Oj znam również i takie postaci !).
Proces powstawania tego typu nawyków jest podobny do genezy nawyków fizycznych, o których trochę we wcześniejszym wpisie. Warto jednak zastanowić się jak te nawyki zarówno fizyczne i emocjonalne można zmieniać i czego po drodze należy się spodziewać.
Nawyku nie można po prostu wykasować , możemy go zastąpić innym nawykiem – fakt powtarzany dość często przy różnych okazjach. Pytanie jednak jakie ważne chwilę nas w tym procesie czekają?
Zacznijmy od tego, iż nawyki często nie są przez nas rozpoznawane jako coś czego się nauczyliśmy, ale jako uwaga… „nasza natura”. Duża część z nas nie chce być „sztuczna” – chce byś sobą. Sam uwielbiam ludzi, którzy są naturalni, nikogo przesadnie nie udają, choć oczywiste jest, że bardzo często przy różnych sytuacjach starają się „wypaść” jak najlepiej. W tej sytuacji może się pojawić wyjątkowa niechęć do zmiany czegokolwiek w sobie – bo przecież to część „prawdziwego mnie”. Zmiana nawyku jest możliwa zwłaszcza wtedy, gdy będziemy chcieli to zrobić, wykonamy trudną pracę, dostrzeżemy, że nie jest to istotna część mnie, tylko często po prostu wyuczone nieświadomie zachowanie lub styl reagowania emocjonalnego.
Idźmy dalej. Gdy już masz to za sobą i zaczniesz ćwiczyć nowy sposób reagowanie niezgodny z istniejącym nawykiem - to po prostu nie będzie Ci to pasowało. Dysonans emocjonalno-poznawczy niektórzy w tej sytuacji nazywają powodem do szczęścia. W praktyce oznacza to, iż pojawić się wiele wątpliwości natury intelektualnej oraz niepewności/obawy wyrażające się przede wszystkim w emocjach. Gdy je świadomie rozwiejesz to wykonasz kolejny krok w kierunku własnego rozwoju.
Pewnym ułatwianiem może być wykorzystane m.in. na tym etapie pięciu zasad zdrowego myślenia – odpowiadając na poniższe pytania możemy szybko zweryfikować czy myśli , które nam przychodzą do głowy (dodam że nie tylko w tej sytuacji) wspierają nas czy niekoniecznie. Jeśli masz wątpliwości, zadaj te pytania i odpowiedz po prostu „tak” lub „nie”:
1. Czy ta myśl jest oparta na oczywistych faktach?
2. Czy ta myśl najlepiej chroni moje życie i zdrowie?
3. Czy ta myśl najlepiej pomaga mi osiągnąć moje krótko- i długoterminowe cele?
4. Czy ta myśl najlepiej pomaga mi zapobiegać lub radzić sobie z najbardziej niepożądanymi konfliktami z innymi?
5. Czy ta myśl najlepiej pomaga mi czuć się tak, jak chcę, bez nadużywania żadnych substancji?
Jeśli odpowiedziałeś twierdząco na co najmniej 3 pytania to myśl, która Ci przyszła do głowy warta jest wykorzystania. W sytuacji zmiany nawyków możemy zadać sobie te pytania zarówno na początku – gdy inicjujemy zmianę, jak i w trakcie – gdy chcemy się upewnić, że rzeczywiście jest to dobry kierunek.
Gdy już się upewniłeś, że pomysł na zmianę nawyku spełnia warunki zdrowego myślenia to gwarantuję Ci, że pewnego dnia, po wykonaniu odpowiedniej ilości powtórzeń, wrażenie dyskomfortu zniknie, nowy nawyk zastąpi dotychczasowy, a Ty wykonasz znowu kawał dobrej roboty w obszarze swojego rozwoju. Powodzenia.